środa, 6 listopada 2013

V



27 VI

Pamiętniczku!
Od wyjazdu Eizo postanowiłam szukać pracy. Wysyłam CV praktycznie do każdej firmy, która zamieściła ogłoszenie na Internecie… Mam nadzieję, że to coś da… Rodzice bardzo mi kibicują, choć są bardzo zawiedzeni, że zrezygnowałam ze studiów… Gdyby tylko znali prawdę…

Nie o tym jednak chciałam powiedzieć. Po raz kolejny spotkałam Reitę… Kilka kilometrów od mojego miasta znajduje się duże centrum handlowe. Postanowiłam się tam wybrać w celu poszukania pracy. Myślałam, ze może coś uda się znaleźć w tak dużym miejscu… Wychodziłam właśnie przygnębiona z kolejnego ze sklepów, gdy zza rogu znajomy głos zawołał moje imię:
- Ayako!
Odwróciłam się zaskoczona i w tłumie przechodzących ludzi zauważyłam znajomą mi sylwetkę. Chłopak ubrany był w ciemne spodnie i sportową bluzę w grafitowym kolorze. Na głowie miał założoną czapkę z daszkiem a jego oczy zakrywały ciemne okulary… Jedno trzeba było mu przyznać. Umiał ukryć się w tłumie.
- Hejka Rei…- zaczęłam, gdy zbliżył się do mnie. On jednak syknął tylko i szepnął po chwili:
- Bez imion proszę…
- Eeee… Jasne.- wybąkałam po paru sekundach.- w takim razie witaj koleżko…- dumna wybrnęłam z sytuacji.
Akira zaśmiał się krótko i powoli ruszył przed siebie. Idąc wspólnie przez nieco zatłoczoną galerię rozmawialiśmy jak za dawnych lat o błahostkach i historiach, które ostatnio nas spotkały.
- Czyli mówisz, że macie wolne do końca wakacji?- zapytałam, gdy przeszliśmy już sporą część galerii, rozglądając się wokoło i zaglądając do niektórych sklepów.
- Tak. Postanowiłem, więc przyjechać do domu na jakiś czas…
- Rozumiem…- odparłam, w tym samym momencie w którym mój telefon dał o sobie znać. Przeprosiłam kolegę i odblokowałam klawiaturę, by już po chwili odczytać sms od Hanako:
„Twój chłopak jest aniołem. W przyszłym tygodniu wyjeżdżamy z Kaori do Stanów Zjednoczonych. Ma zarezerwowane miejsce w najlepszym szpitalu na świecie!”
Czyli Eizo dotrzymał słowa. Bogu dzięki,
- Ayako, wszystko w porządku?- Reita wyrwał mnie z przemyśleń.
- Hanako pisze, że za tydzień wyjeżdżają do Stanów.
- Do Stanów?- zapytał zdziwiony- Jedziecie do Stanów?
- Oni jadą. Ja zostaję.
- Dlaczego?
- Sprawy osobiste…- powiedziałam tylko a on spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
- Co tak właściwie miałaś do załatwienia w tej galerii, zanim mnie spotkałaś?- zapytał
- Szukam pracy.- odparłam szczerze. Spojrzałam na zegarek. Cholera! Przecież już po 18!
- Wybacz Reita. Mój autobus odjeżdża za 15 minut. Muszę lecieć…
- Odwiozę Cię.- powiedział szybko.
Nim się zorientowałam siedziałam z nim w samochodzie w drodze do domu… Po kilkudziesięciu minutach stałam już po bramką mojego domu.
- Dzięki Akira- powiedziałam i uśmiechnęłam się na pożegnanie- to był miły dzień.
- Cała przyjemność po mojej stronie- odparł, gdy wysiadałam z samochodu.- Hej, Ayako!- krzyknął na odchodnym.
- Tak?- zapytałam i podeszłam bliżej a on przez szybę w samochodzie podał mi mały świstek papieru.
- Miłego wieczoru- odparł i odjechał. Zaskoczona spojrzałam na zmiętą kartkę. Odchyliłam jedno z jej zagięć i aż pisnęłam z radości
„W razie czego dzwoń…” a pod spodem jego numer telefonu!
To nie mógł być zły dzień!


5 VII

Kochany pamiętniczku…
Zostałam sama…
Właśnie przed chwilą pożegnałam moją rodzinę…
Były łzy smutku i słowa pocieszenia, ale jednak cieszę się z takiego obrotu sprawy.
Moja siostrzyczka ma szanse na normalne życie a ja przez następne pół roku muszę radzić sobie sama…
Ale dam radę…
Muszę…
Dla Kaori.
Całe szczęście, że mam odłożoną pewną ilość gotówki- miała być przeznaczona na pomoce szkolne, a będę musiała opłacać z niej rachunki. Przynajmniej póki nie znajdę pracy…
Głośno zaburczało mi w żołądku. No tak, nie jadłam nic od kilku godzin… Idę na kolację ;*

                                                                       ***
Życie jest nieprzewidywalne… Siedziałam sobie w kuchni i przegryzałam krakersy, czekając aż warzywa rzucone na patelnie zmiękną do końca. Włączyłam radio i oparłam się o brzeg stołu, wpatrując w ogień podgrzewający naczynie.
Cały czas nękały mnie myśli co z Kaori… Czułam się tak strasznie źle, a nie było ich dopiero kilkanaście godzin… Z zadumań wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Zaskoczona zakręciłam gaz i ruszyłam by przekonać się kto składa mi wizytę w godzinach nocnych (było już sporo po 21). Podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam, niepewnie zaglądając na zewnątrz:
- Kto tam?- zapytałam.
W pierwszej sekundzie nie widziałam nic poza wieczorną ciemnością i najbliższym skrawkiem mojego podwórka. A w następnej zaglądałam wprost w czekoladowe oczy mojego przyjaciela z dzieciństwa.
- Bu!- chuchnął na mnie sporą ilością ciepłego powietrza wydobywającego się z jego uśmiechniętych ust- wystraszyłem Cię?
- Jak diabli, Akira. Jak diabli.- odpowiedziałam szybko, otwierając przed nim drzwi na oścież.
 - Widziałem jak dzisiaj wyjeżdża Twoja rodzina…- zaczął patrząc na mnie intensywnym wzrokiem.
- Ach… No tak…- Wyjąkałam tylko.
- Wszystko w porządku?- zapytał mnie zmartwionym głosem. Zamrugałam kilkakrotnie. Czy on martwi się o mnie? Spuściłam wzrok i kiwnęłam głową. Kłamałam… Nic nie było w porządku.
- Na pewno?- zapytał raz jeszcze delikatnie dotykając swoją dłonią mój policzek. Nie mam pojęcia dlaczego to zrobiłam… Dlaczego tak głupio pokazałam przed nim swoją słabość. Ciężkie i słone łzy zaczęły spływać po moich policzkach, by następnie rozchlapywać się o próg drzwi, w których stałam.
Zaprzeczyłam kręcąc głową. Byłam pewna, że będzie się śmiał. W moje głowie panował całkowity chaos… Nie wiedząc co z sobą zrobić podniosłam twarz i spojrzałam na niego. W jego oczach widziałam zrozumienie i współczucie.
- Na długo wyjechali?- zapytał sięgając do kieszeni swojej bluzy i podając mi swoją kolorową chusteczkę.
- Pół roku- wychrypiałam, przecierając oczy- może dłużej.
Reita pokiwał głową, po czym pociągnął nosem zaglądając w głąb mieszkania.
- Gotowałaś coś?- zapytał mnie nagle.
- Tak. Ryż z warzywami…
- Będzie już zimny…- powiedział
- To nic. Nie mam już ochoty jeść…
- Nie ze mną takie zabawy panienko!- jego głos przybrał zabawną barwę. Spojrzałam na niego z zaskoczeniem. Puścił do mnie perskie oko i dodał- może i nie jestem najlepszym kucharzem, ale mogę spróbować Ci pomóc. Jeśli tylko chcesz…
Moje serce przyspieszyło do granic możliwości… Uśmiechnęłam się skromnie. A co mi tam!
- Dobrze. Może być zabawnie- powiedziałam i poprowadziłam go za sobą do kuchni.
            Reszta wieczoru minęła mi niesamowicie szybko. Uśmiałam się patrząc jak Reita nie radzi sobie z prostymi czynnościami podczas gotowania, a on wypominał mi moje przerażenie, gdy w dzieciństwie straciłam mój latawiec a on zdobył go dla mnie.
- Powinnaś teraz być moją dożywotnią dłużniczką!- mówił śmiejąc się wesoło nad swoim talerzem.
- Bo uratowałeś mój latawiec od pewnej śmierci?- zapytałam z udawanym przejęciem.
- Dokładnie tak- odparł wkładając do ust kolejną porcję jedzenia. Zrobiło mi się tak niesamowicie ciepło na sercu…
- Dziękuję Akira…
Chłopak spojrzał na mnie zmieszany.
- Daj spokój Ayako. Przecież ja żartowałem z tą wdzięcznością za latawiec…
- Ale ja nie o tym mówię…- odparłam szczerze a on spojrzał na mnie ponownie i uśmiechnął się pod nosem.
Odwołuję wszystko złe co myślałam na jego temat. To wcale nie była i nie jest przyjaźń jednostronna…



6 VII

Kochany pamiętniczku!
Właśnie skończyłam rozmawiać z Hanako… Zadzwoniła przekazać mi, że u nich wszystko w porządku. Wylądowali szczęśliwie i ulokowali się w zarezerwowanym hotelu…  Wszystko jest na dobrej drodze… Tak myślę… 
Z samego rana dostałam również telefon w sprawie rozmowy o pracę ;)
Jestem umówiona na 13… Właśnie wychodzę na autobus… Chciałam tylko odreagować moje nerwy, pisząc chociaż kilka słów… Zanotuję później jak mi poszło…

                                                                       ***
Ja to jednak mam szczęście w nieszczęściu, w tym moim całym zakichanym życiu… Ale od początku…
Była 12.25. Autobus, którym zawsze jeżdżę przyjeżdża na pobliski przystanek około 12.35. Szłam więc sobie wolnym krokiem , ciesząc się wolnością i świeżym powietrzem. Jednak nie na długo trwała moja radość. Nim się spostrzegłam mój środek transportu przejechał obok mnie a, że na przystanku nikt nie czekał, autobus odjechał dalej… Stałam przez kilka dobrych sekund jak głupia na środku chodnika myśląc co zrobić. Następny bus miał podjechać za 30 minut… Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na godzinę… Nie miałam wiele czasu- przecież na 13 byłam umówiona na rozmowę.   Przez głowę przeszła mi tylko jedna myśl, a raczej słowa pewnej osoby, która przecież oferowała mi swoją pomoc…
 „W razie czego dzwoń…”-  nie wiem dlaczego przez kolejne kilka sekund wpatrywałam się w ten jeden konkretny numer telefonu… Niewiele myśląc przycisnęłam zielony przycisk i z bijącym sercem czekałam co będzie dalej. Reita odebrał już po trzech sygnałach.
- Halo?- zaczął spokojnym głosem.
- Echm- zająknęłam się- cześć Akira. Ayako z tej strony.
- Och, cześć!- wyraźnie się rozweselił- co słychać?
Było mi niesamowicie głupio, ale musiałam to zrobić. Poprosić go o przysługę.
- Nie mam czasu na pogaduszki. Potrzebuję pomocy…- wypaliłam nagle.
- Co się dzieje?- zapytał zaciekawiony.
- Na 13 jestem umówiona na rozmowę kwalifikacyjną, a mój autobus właśnie mi uciekł… Błagam, ratuj! Muszę dostać się tam na czas!- wyrzuciłam na jednym oddechu.
- Gdzie jesteś?- zapytał.
- No na przystanku, pod moim domem.
- Czekaj tam. Zaraz będę…
No i się rozłączył. Dotrzymał danego słowa.  Zawiózł mnie na miejsce… Pożegnałam się z nim przed wejściem i jeszcze raz dziękując za pomoc ruszyłam na rozmowę.
Weszłam do sklepu, w którym złożyłam CV. Przestronne, choć niewielkie pomieszczenie z dużą ilością różnorodnych produktów do pielęgnacji twarzy i ciała. Tak. To był sklep kosmetyczny…
Podeszłam do ekspedientki stojącej za kasą i przywitałam się grzecznie:
- Witam, nazywam się Ayako Daishi. Byłam umówiona na rozmowę kwalifikacyjną na godzinę 13.
Młoda, wysoka blondynka o czekoladowych oczach spojrzała na mnie i uśmiechnęła się mile:
- Witaj, jestem Sora. Chodź, zaprowadzę Cię do kierowniczki.
Nowa znajoma zaprowadziła mnie na małe zaplecze, na którym znajdował się ogromny regał zapełniony dodatkowym towarem, kilka szafek na ubrania pracowników, oraz część biurowa (biurko, komputer, drukarka itd.)
- Makoto, to jest Ayako Daishi. Przyszła na rozmowę kwalifikacyjną.- Sora przedstawiła mnie, po czym opuściła zaplecze zostawiając mnie z swoją szefową. Kobieta o długich czarnych włosach i zalotnych rzęsach ukłoniła się lekko i zaczęła spokojnie:
- Usiądź Ayako. Miło mi Cię poznać.
Wykonałam ruch w kierunku krzesła.
- Mnie również jest miło…
            Jestem tak podekscytowana, że nie dam rady opisać nic więcej poza tym, że mam tą pracę. Spodobałam się na tyle, że dano mi szansę i zostałam przyjęta ;)
Zaczynam od jutra. Życie jednak potrafi sprawiać radość i przynosić szczęście ;)

7 VII

Kochany pamiętniku!
Jest 19.30.
Leżę sobie na łóżku i gapię się w sufit ;P
Niedawno wróciłam do domu po moim pierwszym dniu w nowej pracy. Atmosfera była wspaniała! Sora i Makoto są przemiłe! Praca też jest całkiem w porządku. Makoto twierdzi, że bardzo szybko się uczę- już dziś opanowałam obsługę kasy ;)
Parę minut temu zadzwonił do mnie Eizo. Jego pobyt za granicą trochę się przedłuży. Wróci nie wcześniej niż początkiem sierpnia… Dla mnie to raczej radosna nowina. Nie powiedziałam mu oczywiście, że znalazłam pracę. Nie wiem co zrobię, gdy już wróci ale na pewno nie pozwolę dalej kierować swoim życiem w ten sposób.
W trakcie przerwy w pracy zadzwoniłam do Hanako. Kaori miała już pierwsze badania. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, końcem miesiąca odbędzie się pierwszy zabieg…
Martwię się…
Ale co tam! Musi być dobrze!
            Właśnie otrzymałam sms… Czyżby to Eizo o czymś zapomniał? Zaraz sprawdzę. Telefon został oczywiście na biurku ;P

„Co się nic nie chwalisz? Jak tam pierwszy dzień w nowej pracy?: P”
To Reita. Niesamowite. Byłam pewna, że ma ciekawsze zajęcia niż przysłowiowe niańczenie mnie.
„Atmosfera była niesamowita. Jest super!”
Odpisałam mu natychmiast. Ciekawa jestem co też gazeciak ma mi do przekazania. Chyba zapiszę tą wymianę zdań ;P na pamiątkę. Nie wiadomo kiedy znów Reiciak odezwie się do mnie.
„Bardzo się cieszę, że Ci się podoba ;) to kiedy idziemy na jakie piwko żeby oblać Twój sukces?”
Zamurowało mnie. On chce ze mną…? Iść na piwko?... Szok… Wszystkie jego fanki chyba by mnie zabiły ;(
„No sama nie wiem w sumie…”
Odpisałam.
„A na którą masz jutro do pracy?”
Dostałam kolejnego sms’a.
„Na 11.”
Odpisałam natychmiast.
„To może u Ciebie za 15 minut? Tylko skoczę do sklepu?”
Znów zgłupiałam… Niby chciałam żeby przyszedł ale czy to wszystko nie działo się za szybko?...
„Czekam ;)”
Wysłałam wiadomość nim zastanowiłam się nad tym co robię… No i się wrobiłam… Lecę się przygotować. Już chyba wiem w co się ubiorę. Fioletowa koszulka i rajstopy w tym samym kolorze, a do tego krótkie czarne spodenki ;)

8 VII

Kochany pamiętniku!
Nie wiem co robić. Dzisiejszy dzień w pracy minął mi bardzo szybko… Nie mogłam się jednak skupić na niczym sensownym… Wszystko przez wczorajszy wieczór…
Akira przyszedł tak jak obiecał. Miło spędzaliśmy czas popijając wino (no bo zamiast piwa kupił wino) i oglądając jakąś komedię, którą przyniósł. Opróżniliśmy całą butelkę w niecałą godzinę. Z każdą chwilą robiło się coraz weselej i luźniej. Rozmawialiśmy na różne tematy, opowiadaliśmy dowcipy, a pod koniec filmu zaczęliśmy grać w karty… I tu się zaczęło…
- Ha! Mam same wysokie karty. Wygrałem. Znowu.- powiedział do mnie z satysfakcją w głosie, szybkim ruchem pokazując kilka kart.
- Niemożliwe Akira. Na pewno oszukujesz!- odpowiedziałam próbując zobaczyć jeszcze raz jakie karty trzymał w dłoni,  a on uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie wierzysz mi?- odparł z udawanym oburzeniem- Nie jedna dziewczyna chciałaby być teraz  na Twoim miejscu…
- Nie musisz mi tego mówić- mruknęłam zerkając na niego. Byliśmy teraz bardzo blisko siebie. Uświadomiłam sobie, że nawet za blisko… Wstałam więc z kanapy i już miałam ruszyć w stronę kuchni, by odetchnąć a przy okazji donieść coś do jedzenia, gdy to się stało. Poczułam lekkie szarpnięcie w okolicach pasa a następnie straciłam równowagę. Próbując się ratować, odwróciłam się w stronę chłopaka aby twarzą wpaść w miękkie poduszki, leżące na sofie. Jednak mój plan nie wypalił. Osobą odpowiedzialną za mój wypadek był Reita. I to właśnie w jego ramiona wpadłam.
Czułam ciepło bijące z jego ciała, gdy mnie obejmował. Czułam jego ciepły oddech, który mącił moje włosy. Bałam się jednak podnieść głowę i spojrzeć na niego.
- Ayako…- odezwał się przyciągając mnie bliżej- Ayako? Spójrz na mnie, proszę- powtórzył. Nie mam pojęcia dla czego to zrobiłam, ale uniosłam twarz i otworzyłam oczy. Przyglądając mu się z bliska musiałam przyznać, sama przed sobą, że jest naprawdę bardzo przystojny. Nie przeszkadzała mi nawet opaska, którą z niewiadomych przyczyn zakrywał swój nos.
- Tęskniłem za Tobą- wyszeptał, a zaraz po tym pocałował mnie. Delikatnie, lecz jednocześnie zachłannie. Moje serce przyśpieszyło do granic możliwości. Nigdy nie czułam czegoś podobnego…
            Pytanie brzmi: co robić? Reita nie wie i nie może dowiedzieć się o Eizo… Z drugiej strony nic nie czuję do mojego pseudo chłopaka… Jest jeszcze Kaori… Czuję się jak bohaterka jakiejś meksykańskiej telenoweli!! Co robić?? Pomocy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz