27 VI
Pamiętniczku!
Od wyjazdu Eizo postanowiłam szukać pracy. Wysyłam CV
praktycznie do każdej firmy, która zamieściła ogłoszenie na Internecie… Mam
nadzieję, że to coś da… Rodzice bardzo mi kibicują, choć są bardzo zawiedzeni,
że zrezygnowałam ze studiów… Gdyby tylko znali prawdę…
Nie o tym jednak chciałam powiedzieć. Po raz kolejny
spotkałam Reitę… Kilka kilometrów od mojego miasta znajduje się duże centrum
handlowe. Postanowiłam się tam wybrać w celu poszukania pracy. Myślałam, ze
może coś uda się znaleźć w tak dużym miejscu… Wychodziłam właśnie przygnębiona
z kolejnego ze sklepów, gdy zza rogu znajomy głos zawołał moje imię:
- Ayako!
Odwróciłam się zaskoczona i w tłumie przechodzących ludzi
zauważyłam znajomą mi sylwetkę. Chłopak ubrany był w ciemne spodnie i sportową
bluzę w grafitowym kolorze. Na głowie miał założoną czapkę z daszkiem a jego
oczy zakrywały ciemne okulary… Jedno trzeba było mu przyznać. Umiał ukryć się w
tłumie.
- Hejka Rei…- zaczęłam, gdy zbliżył się do mnie. On jednak
syknął tylko i szepnął po chwili:
- Bez imion proszę…
- Eeee… Jasne.- wybąkałam po paru sekundach.- w takim razie
witaj koleżko…- dumna wybrnęłam z sytuacji.
Akira zaśmiał się krótko i powoli ruszył przed siebie. Idąc
wspólnie przez nieco zatłoczoną galerię rozmawialiśmy jak za dawnych lat o
błahostkach i historiach, które ostatnio nas spotkały.
- Czyli mówisz, że macie wolne do końca wakacji?- zapytałam,
gdy przeszliśmy już sporą część galerii, rozglądając się wokoło i zaglądając do
niektórych sklepów.
- Tak. Postanowiłem, więc przyjechać do domu na jakiś czas…
- Rozumiem…- odparłam, w tym samym momencie w którym mój
telefon dał o sobie znać. Przeprosiłam kolegę i odblokowałam klawiaturę, by już
po chwili odczytać sms od Hanako:
„Twój chłopak jest aniołem. W przyszłym tygodniu wyjeżdżamy
z Kaori do Stanów Zjednoczonych. Ma zarezerwowane miejsce w najlepszym szpitalu
na świecie!”
Czyli Eizo dotrzymał słowa. Bogu dzięki,
- Ayako, wszystko w porządku?- Reita wyrwał mnie z
przemyśleń.
- Hanako pisze, że za tydzień wyjeżdżają do Stanów.
- Do Stanów?- zapytał zdziwiony- Jedziecie do Stanów?
- Oni jadą. Ja zostaję.
- Dlaczego?
- Sprawy osobiste…- powiedziałam tylko a on spojrzał na mnie
dziwnym wzrokiem.
- Co tak właściwie miałaś do załatwienia w tej galerii,
zanim mnie spotkałaś?- zapytał
- Szukam pracy.- odparłam szczerze. Spojrzałam na zegarek.
Cholera! Przecież już po 18!
- Wybacz Reita. Mój autobus odjeżdża za 15 minut. Muszę
lecieć…
- Odwiozę Cię.- powiedział szybko.
Nim się zorientowałam siedziałam z nim w samochodzie w
drodze do domu… Po kilkudziesięciu minutach stałam już po bramką mojego domu.
- Dzięki Akira- powiedziałam i uśmiechnęłam się na
pożegnanie- to był miły dzień.
- Cała przyjemność po mojej stronie- odparł, gdy wysiadałam
z samochodu.- Hej, Ayako!- krzyknął na odchodnym.
- Tak?- zapytałam i podeszłam bliżej a on przez szybę w
samochodzie podał mi mały świstek papieru.
- Miłego wieczoru- odparł i odjechał. Zaskoczona spojrzałam
na zmiętą kartkę. Odchyliłam jedno z jej zagięć i aż pisnęłam z radości
„W razie czego dzwoń…” a pod spodem jego numer telefonu!
To nie mógł być zły dzień!
5 VII
Kochany pamiętniczku…
Zostałam sama…
Właśnie przed chwilą pożegnałam moją rodzinę…
Były łzy smutku i słowa pocieszenia, ale jednak cieszę się z
takiego obrotu sprawy.
Moja siostrzyczka ma szanse na normalne życie a ja przez
następne pół roku muszę radzić sobie sama…
Ale dam radę…
Muszę…
Dla Kaori.
Całe szczęście, że mam odłożoną pewną ilość gotówki- miała
być przeznaczona na pomoce szkolne, a będę musiała opłacać z niej rachunki.
Przynajmniej póki nie znajdę pracy…
Głośno zaburczało mi w żołądku. No tak, nie jadłam nic od
kilku godzin… Idę na kolację ;*
***
Życie jest nieprzewidywalne… Siedziałam sobie w kuchni i
przegryzałam krakersy, czekając aż warzywa rzucone na patelnie zmiękną do
końca. Włączyłam radio i oparłam się o brzeg stołu, wpatrując w ogień
podgrzewający naczynie.
Cały czas nękały mnie myśli co z Kaori… Czułam się tak strasznie
źle, a nie było ich dopiero kilkanaście godzin… Z zadumań wyrwał mnie dźwięk
dzwonka do drzwi. Zaskoczona zakręciłam gaz i ruszyłam by przekonać się kto
składa mi wizytę w godzinach nocnych (było już sporo po 21). Podeszłam do drzwi
i lekko je uchyliłam, niepewnie zaglądając na zewnątrz:
- Kto tam?- zapytałam.
W pierwszej sekundzie nie widziałam nic poza wieczorną
ciemnością i najbliższym skrawkiem mojego podwórka. A w następnej zaglądałam
wprost w czekoladowe oczy mojego przyjaciela z dzieciństwa.
- Bu!- chuchnął na mnie sporą ilością ciepłego powietrza
wydobywającego się z jego uśmiechniętych ust- wystraszyłem Cię?
- Jak diabli, Akira. Jak diabli.- odpowiedziałam szybko,
otwierając przed nim drzwi na oścież.
- Widziałem jak
dzisiaj wyjeżdża Twoja rodzina…- zaczął patrząc na mnie intensywnym wzrokiem.
- Ach… No tak…- Wyjąkałam tylko.
- Wszystko w porządku?- zapytał mnie zmartwionym głosem.
Zamrugałam kilkakrotnie. Czy on martwi się o mnie? Spuściłam wzrok i kiwnęłam
głową. Kłamałam… Nic nie było w porządku.
- Na pewno?- zapytał raz jeszcze delikatnie dotykając swoją
dłonią mój policzek. Nie mam pojęcia dlaczego to zrobiłam… Dlaczego tak głupio
pokazałam przed nim swoją słabość. Ciężkie i słone łzy zaczęły spływać po moich
policzkach, by następnie rozchlapywać się o próg drzwi, w których stałam.
Zaprzeczyłam kręcąc głową. Byłam pewna, że będzie się śmiał.
W moje głowie panował całkowity chaos… Nie wiedząc co z sobą zrobić podniosłam
twarz i spojrzałam na niego. W jego oczach widziałam zrozumienie i współczucie.
- Na długo wyjechali?- zapytał sięgając do kieszeni swojej
bluzy i podając mi swoją kolorową chusteczkę.
- Pół roku- wychrypiałam, przecierając oczy- może dłużej.
Reita pokiwał głową, po czym pociągnął nosem zaglądając w
głąb mieszkania.
- Gotowałaś coś?- zapytał mnie nagle.
- Tak. Ryż z warzywami…
- Będzie już zimny…- powiedział
- To nic. Nie mam już ochoty jeść…
- Nie ze mną takie zabawy panienko!- jego głos przybrał
zabawną barwę. Spojrzałam na niego z zaskoczeniem. Puścił do mnie perskie oko i
dodał- może i nie jestem najlepszym kucharzem, ale mogę spróbować Ci pomóc.
Jeśli tylko chcesz…
Moje serce przyspieszyło do granic możliwości… Uśmiechnęłam
się skromnie. A co mi tam!
- Dobrze. Może być zabawnie- powiedziałam i poprowadziłam go
za sobą do kuchni.
Reszta
wieczoru minęła mi niesamowicie szybko. Uśmiałam się patrząc jak Reita nie
radzi sobie z prostymi czynnościami podczas gotowania, a on wypominał mi moje
przerażenie, gdy w dzieciństwie straciłam mój latawiec a on zdobył go dla mnie.
- Powinnaś teraz być moją dożywotnią dłużniczką!- mówił
śmiejąc się wesoło nad swoim talerzem.
- Bo uratowałeś mój latawiec od pewnej śmierci?- zapytałam z
udawanym przejęciem.
- Dokładnie tak- odparł wkładając do ust kolejną porcję
jedzenia. Zrobiło mi się tak niesamowicie ciepło na sercu…
- Dziękuję Akira…
Chłopak spojrzał na mnie zmieszany.
- Daj spokój Ayako. Przecież ja żartowałem z tą
wdzięcznością za latawiec…
- Ale ja nie o tym mówię…- odparłam szczerze a on spojrzał
na mnie ponownie i uśmiechnął się pod nosem.
Odwołuję wszystko złe co myślałam na jego temat. To wcale
nie była i nie jest przyjaźń jednostronna…
6 VII
Kochany pamiętniczku!
Właśnie skończyłam rozmawiać z Hanako… Zadzwoniła przekazać
mi, że u nich wszystko w porządku. Wylądowali szczęśliwie i ulokowali się w
zarezerwowanym hotelu… Wszystko jest na
dobrej drodze… Tak myślę…
Z samego rana dostałam również telefon w sprawie rozmowy o
pracę ;)
Jestem umówiona na 13… Właśnie wychodzę na autobus… Chciałam
tylko odreagować moje nerwy, pisząc chociaż kilka słów… Zanotuję później jak mi
poszło…
***
Ja to jednak mam szczęście w nieszczęściu, w tym moim całym
zakichanym życiu… Ale od początku…
Była 12.25. Autobus, którym zawsze jeżdżę przyjeżdża na
pobliski przystanek około 12.35. Szłam więc sobie wolnym krokiem , ciesząc się
wolnością i świeżym powietrzem. Jednak nie na długo trwała moja radość. Nim się
spostrzegłam mój środek transportu przejechał obok mnie a, że na przystanku
nikt nie czekał, autobus odjechał dalej… Stałam przez kilka dobrych sekund jak
głupia na środku chodnika myśląc co zrobić. Następny bus miał podjechać za 30
minut… Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na godzinę… Nie miałam wiele czasu-
przecież na 13 byłam umówiona na rozmowę.
Przez głowę przeszła mi tylko jedna myśl, a raczej słowa pewnej osoby,
która przecież oferowała mi swoją pomoc…
„W razie czego
dzwoń…”- nie wiem dlaczego przez kolejne
kilka sekund wpatrywałam się w ten jeden konkretny numer telefonu… Niewiele
myśląc przycisnęłam zielony przycisk i z bijącym sercem czekałam co będzie
dalej. Reita odebrał już po trzech sygnałach.
- Halo?- zaczął spokojnym głosem.
- Echm- zająknęłam się- cześć Akira. Ayako z tej strony.
- Och, cześć!- wyraźnie się rozweselił- co słychać?
Było mi niesamowicie głupio, ale musiałam to zrobić.
Poprosić go o przysługę.
- Nie mam czasu na pogaduszki. Potrzebuję pomocy…- wypaliłam
nagle.
- Co się dzieje?- zapytał zaciekawiony.
- Na 13 jestem umówiona na rozmowę kwalifikacyjną, a mój
autobus właśnie mi uciekł… Błagam, ratuj! Muszę dostać się tam na czas!-
wyrzuciłam na jednym oddechu.
- Gdzie jesteś?- zapytał.
- No na przystanku, pod moim domem.
- Czekaj tam. Zaraz będę…
No i się rozłączył. Dotrzymał danego słowa. Zawiózł mnie na miejsce… Pożegnałam się z nim
przed wejściem i jeszcze raz dziękując za pomoc ruszyłam na rozmowę.
Weszłam do sklepu, w którym złożyłam CV. Przestronne, choć
niewielkie pomieszczenie z dużą ilością różnorodnych produktów do pielęgnacji
twarzy i ciała. Tak. To był sklep kosmetyczny…
Podeszłam do ekspedientki stojącej za kasą i przywitałam się
grzecznie:
- Witam, nazywam się Ayako Daishi. Byłam umówiona na rozmowę
kwalifikacyjną na godzinę 13.
Młoda, wysoka blondynka o czekoladowych oczach spojrzała na
mnie i uśmiechnęła się mile:
- Witaj, jestem Sora. Chodź, zaprowadzę Cię do kierowniczki.
Nowa znajoma zaprowadziła mnie na małe zaplecze, na którym
znajdował się ogromny regał zapełniony dodatkowym towarem, kilka szafek na
ubrania pracowników, oraz część biurowa (biurko, komputer, drukarka itd.)
- Makoto, to jest Ayako Daishi. Przyszła na rozmowę
kwalifikacyjną.- Sora przedstawiła mnie, po czym opuściła zaplecze zostawiając
mnie z swoją szefową. Kobieta o długich czarnych włosach i zalotnych rzęsach
ukłoniła się lekko i zaczęła spokojnie:
- Usiądź Ayako. Miło mi Cię poznać.
Wykonałam ruch w kierunku krzesła.
- Mnie również jest miło…
Jestem tak
podekscytowana, że nie dam rady opisać nic więcej poza tym, że mam tą pracę.
Spodobałam się na tyle, że dano mi szansę i zostałam przyjęta ;)
Zaczynam od jutra. Życie jednak potrafi sprawiać radość i
przynosić szczęście ;)
7 VII
Kochany pamiętniku!
Jest 19.30.
Leżę sobie na łóżku i gapię się w sufit ;P
Niedawno wróciłam do domu po moim pierwszym dniu w nowej
pracy. Atmosfera była wspaniała! Sora i Makoto są przemiłe! Praca też jest
całkiem w porządku. Makoto twierdzi, że bardzo szybko się uczę- już dziś
opanowałam obsługę kasy ;)
Parę minut temu zadzwonił do mnie Eizo. Jego pobyt za
granicą trochę się przedłuży. Wróci nie wcześniej niż początkiem sierpnia… Dla
mnie to raczej radosna nowina. Nie powiedziałam mu oczywiście, że znalazłam
pracę. Nie wiem co zrobię, gdy już wróci ale na pewno nie pozwolę dalej
kierować swoim życiem w ten sposób.
W trakcie przerwy w pracy zadzwoniłam do Hanako. Kaori miała
już pierwsze badania. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, końcem miesiąca odbędzie
się pierwszy zabieg…
Martwię się…
Ale co tam! Musi być dobrze!
Właśnie
otrzymałam sms… Czyżby to Eizo o czymś zapomniał? Zaraz sprawdzę. Telefon
został oczywiście na biurku ;P
„Co się nic nie chwalisz?
Jak tam pierwszy dzień w nowej pracy?: P”
To Reita. Niesamowite. Byłam pewna, że ma ciekawsze zajęcia
niż przysłowiowe niańczenie mnie.
„Atmosfera była
niesamowita. Jest super!”
Odpisałam mu natychmiast. Ciekawa jestem co też gazeciak ma
mi do przekazania. Chyba zapiszę tą wymianę zdań ;P na pamiątkę. Nie wiadomo
kiedy znów Reiciak odezwie się do mnie.
„Bardzo się cieszę, że
Ci się podoba ;) to kiedy idziemy na jakie piwko żeby oblać Twój sukces?”
Zamurowało mnie. On chce ze mną…? Iść na piwko?... Szok…
Wszystkie jego fanki chyba by mnie zabiły ;(
„No sama nie wiem w
sumie…”
Odpisałam.
„A na którą masz jutro
do pracy?”
Dostałam kolejnego sms’a.
„Na 11.”
Odpisałam natychmiast.
„To może u Ciebie za
15 minut? Tylko skoczę do sklepu?”
Znów zgłupiałam… Niby chciałam żeby przyszedł ale czy to
wszystko nie działo się za szybko?...
„Czekam ;)”
Wysłałam wiadomość nim zastanowiłam się nad tym co robię… No
i się wrobiłam… Lecę się przygotować. Już chyba wiem w co się ubiorę. Fioletowa
koszulka i rajstopy w tym samym kolorze, a do tego krótkie czarne spodenki ;)
8 VII
Kochany pamiętniku!
Nie wiem co robić. Dzisiejszy dzień w pracy minął mi bardzo
szybko… Nie mogłam się jednak skupić na niczym sensownym… Wszystko przez
wczorajszy wieczór…
Akira przyszedł tak jak obiecał. Miło spędzaliśmy czas popijając
wino (no bo zamiast piwa kupił wino) i oglądając jakąś komedię, którą przyniósł.
Opróżniliśmy całą butelkę w niecałą godzinę. Z każdą chwilą robiło się coraz
weselej i luźniej. Rozmawialiśmy na różne tematy, opowiadaliśmy dowcipy, a pod
koniec filmu zaczęliśmy grać w karty… I tu się zaczęło…
- Ha! Mam same wysokie karty. Wygrałem. Znowu.- powiedział
do mnie z satysfakcją w głosie, szybkim ruchem pokazując kilka kart.
- Niemożliwe Akira. Na pewno oszukujesz!- odpowiedziałam
próbując zobaczyć jeszcze raz jakie karty trzymał w dłoni, a on uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie wierzysz mi?- odparł z udawanym oburzeniem- Nie jedna
dziewczyna chciałaby być teraz na Twoim
miejscu…
- Nie musisz mi tego mówić- mruknęłam zerkając na niego.
Byliśmy teraz bardzo blisko siebie. Uświadomiłam sobie, że nawet za blisko…
Wstałam więc z kanapy i już miałam ruszyć w stronę kuchni, by odetchnąć a przy
okazji donieść coś do jedzenia, gdy to się stało. Poczułam lekkie szarpnięcie w
okolicach pasa a następnie straciłam równowagę. Próbując się ratować,
odwróciłam się w stronę chłopaka aby twarzą wpaść w miękkie poduszki, leżące na
sofie. Jednak mój plan nie wypalił. Osobą odpowiedzialną za mój wypadek był
Reita. I to właśnie w jego ramiona wpadłam.
Czułam ciepło bijące z jego ciała, gdy mnie obejmował.
Czułam jego ciepły oddech, który mącił moje włosy. Bałam się jednak podnieść
głowę i spojrzeć na niego.
- Ayako…- odezwał się przyciągając mnie bliżej- Ayako?
Spójrz na mnie, proszę- powtórzył. Nie mam pojęcia dla czego to zrobiłam, ale
uniosłam twarz i otworzyłam oczy. Przyglądając mu się z bliska musiałam
przyznać, sama przed sobą, że jest naprawdę bardzo przystojny. Nie
przeszkadzała mi nawet opaska, którą z niewiadomych przyczyn zakrywał swój nos.
- Tęskniłem za Tobą- wyszeptał, a zaraz po tym pocałował
mnie. Delikatnie, lecz jednocześnie zachłannie. Moje serce przyśpieszyło do
granic możliwości. Nigdy nie czułam czegoś podobnego…
Pytanie
brzmi: co robić? Reita nie wie i nie może dowiedzieć się o Eizo… Z drugiej
strony nic nie czuję do mojego pseudo chłopaka… Jest jeszcze Kaori… Czuję się
jak bohaterka jakiejś meksykańskiej telenoweli!! Co robić?? Pomocy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz