środa, 6 listopada 2013

IV



5 VI

Kochany pamiętniku!
Strasznie się denerwuję… Eizo twierdzi, że zanim spotkam się z jego ojcem musimy nabrać więcej wiarygodności jako para… Codziennie więc spędzamy czas razem. Dzisiaj na przykład spacerowaliśmy parkowymi alejkami ponad 2 godziny trzymając się za ręce… W moim opisie jak widać nie ma zbyt dużo entuzjazmu… Tak, wiem… Nic nie poradzę na to, że zupełnie inaczej wyobrażałam sobie zakochanie…
Motyle w brzuchu, bezsenne noce, radość z każdego spotkania i łzy smutku gdy trzeba się rozstać… Nieco romantyczna i bajkowa wizja, ale tak właśnie wyobrażałam sobie to wszystko…
Jak na razie niczego takiego nie odczułam poza lękiem… Przeraźliwym strachem o dalsze życie mojej siostry…
Co mam robić? Czuję, że wpakowałam się w naprawdę wielkie bagno…


10 VI

Drogi pamiętniku!
Dzisiaj po raz kolejny widziałam się z Eizo… Był miły i uprzejmy jak zawsze, ale widzę, że zmienił się od momentu gdy zgodziłam się zostać jego dziewczyną. Traktuje mnie jak własność… Nie mogę spotykać się z nikim poza nim i wychodzić samotnie z domu. Mówi, że to dla naszego wspólnego dobra, ale ja wiem, że za tym wszystkim kryje się coś jeszcze… Pytanie brzmi: Co to takiego?....


12 VI

Pamiętniku!
Rodzice wydali ostatnie oszczędności na wstępne badania dla Kaori… Jeśli wyniki będą zadawalające to pierwszy zabieg będzie mógł odbyć się już za trzy tygodnie! Mam nadzieję, że do tego czasu stosunki między Eizo i jego ojcem unormują się… Od tego zależy zdrowie mojej siostrzyczki… Poza tym Eizo obiecał…
                                                           ***
Zadzwonił! Eizo znaczy się… Za pięć dni mam z nim iść na kolację z jego rodzicami… W końcu poznam jego ojca… Ze strachu cała się trzęsę… Chyba nie zasnę tej nocy…


17 VI

To będzie ciężki dzień…
Od samego rana wyrzuciłam wszystkie ubrania z szafy szukając czegoś odpowiedniego….
Po dłuższym zastanowieniu wybrałam gładką czerwoną sukienkę wiązaną na karku i przewiązaną czarnym, ozdobnym paskiem na biodrach. Włosy upięłam w idealny kok a z prawej strony głowy dopięłam spinkę z czerwoną różyczką. Lekko pomalowałam rzęsy i przejechałam usta błyszczykiem…
Nie mam pojęcia jak to wszystko zniosę…
Czy się spodobam?
O czym będę z nimi rozmawiać?
Czy pan Miyamoto pozna, że wcale nie kocham jego syna?
No i co będzie z Kaori?...

18 VI

Pamiętniku!
Sama nie wiem od czego zacząć…
Może od tego, że coraz bardziej boję się Eizo…
Tak, wiem jak to brzmi…
Ale od początku. Wczoraj po południu Eizo przyszedł po mnie a potem mieliśmy razem iść do jego rodziców. Myślałam, że mu się spodobam. Tyle pracy i energii włożyłam w to żeby ładnie wyglądać. Bardzo się jednak przeliczyłam. Eizo zrobił mi straszną awanturę i kazał, ha! Wręcz zażądał abym natychmiast się przebrała…
Myślałam nawet, że może mnie uderzy… Taki był wściekły. Wolałam więc nie denerwować go jeszcze bardziej i posłusznie się przebrałam w stonowane kolory szarości…
            A co z kolacją? Ojciec Eizo okazał się być całkiem miłym człowiekiem… Jeśli oczywiście odpowiadałeś na każde jego pytanie i nie odzywałeś się  bez potrzeby…
Pani Miyamoto to piękna i bardzo przedsiębiorcza kobieta. Jestem pewna, że Eizo odziedziczył oczy właśnie po niej…
Myślę, że udało nam się przekonać ich do naszej „miłości”… Tak przynajmniej twierdzi Eizo… Podobno jego tata był mną zadowolony… Ech… Oby to wystarczyło… Jak inaczej mogłabym uratować siostrę?





22 VI

Jestem wściekła jak stado os!!!! Eizo zabronił mi iść na studia!!!! Powiedział, że jego ojciec nie zgodzi się aby wybranka jego syna była mądrzejsza niż on sam!!!! To jest już przegięcie na całej linii!!! Najgorsze jest jednak to… Ech… Zresztą lepiej będzie jak zacytuje:
- Eizo! Czy Ty całkiem zgłupiałeś? Te studia to moje marzenie! Nic nie jest dla mnie tak ważne jak one!
- Jesteś pewna?- zapytał i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
- Do czego zmierzasz?- zapytałam.
- Czy zdrowie Twojej siostrzyczki jest dla Ciebie mniej warte niż jakieś tam studia?
To był chwyt poniżej pasa, ale musiałam się poddać… Kaori jest teraz najważniejsza… Jutro z samego rana zaniosę moją rezygnację do dziekanatu…

23 VI

No i po wszystkim kochany pamiętniczku!
Sekretarka w dziekanacie bardzo się zdziwiła, gdy wręczyłam jej moją rezygnację… Próbowała mnie nawet skłonić do zmiany decyzji… Ech… Ile bym dała aby móc ją zmienić… Ale cóż… Zapomnijmy o tym…
Nie dam rady dłużej siedzieć w domu… Idę na spacer…

                                                           ***
Pamiętniczku!! Co za zaskoczenie!! Nie uwierzysz kogo spotkałam dzisiaj w parku!!! Ale może zacznę od początku… Spacerowałam jedną z alejek parkowych i rozmyślałam nad całym moim doczesnym życiem… Trochę tego jest, więc było o czym myśleć… Nagle z jednej z bocznych uliczek, dosłownie parę centymetrów przede mną, wyłoniła się znajoma mi postać. Zgrabna, wysportowana sylwetka wysokiego blondyna…
- Akira?- zapytałam samą siebie i mimowolnie ruszyłam za nim… Rozglądał się wokoło i obserwował innych ludzi spacerujących po parku… Mnie nie zauważył… Nawet mnie to cieszyło- pewnie by mnie nawet nie poznał. A jeśli już, to o czym niby mieliśmy rozmawiać?...
Już miałam się wycofać i odejść, gdy z oddali usłyszałam męski krzyk, który rozszedł się echem po całym parku:
- Ayako!
Odwróciłam się w uliczkę z której niedawno wyszedł Akira i zobaczyłam Motokiego, który biegł w moją stronę potykając się niezdarnie.
- Cześć Motoki.- przywitałam się zanim chłopak złapał kilka oddechów.
- To prawda, że zrezygnowałaś?- wypalił od razu
- Tak, to prawda. Ale nie chcę o tym rozmawiać…- odpowiedziałam.
- Ale Ayako!  Taka szansa!- wysapał wymachując przy tym rękami.
- Nie Motoki. Nie będę z Tobą rozmawiać. Żegnam.
Następnie ruszyłam przed siebie pewnym krokiem. Motoki odwrócił się i odszedł. A Akira? Zniknął… Nieco zawiedzona zaczęłam iść w stronę swojego domu. Mijałam właśnie ogromną fontannę z wizerunkiem jakiś cesarzy japońskich, o których istnieniu nie chciałam wiedzieć.
- Witaj Ayako.- zza moich pleców rozległ się przyjemny głos. Mój Boże! To był on! Poznałam od razu. Odwróciłam się powoli i udając zaskoczenie przywitałam się….
- Och! Akira! Miło Cię widzieć! Przyjechałeś w odwiedziny?
- Tak.- Chłopak uniósł dłoń i poprawił nią włosy, a ja jak idiotka wpatrywałam się w niego…
- Długo za mną idziesz?- zapytałam.
- Nie. Zauważyłem Cię przed chwilą.- powiedział po czym dodał- ledwo Cię poznałem. Bardzo się zmieniłaś.
Poznał mnie! O Boże! Najbardziej pożądany facet w Japonii!
- Pozytywnie czy negatywnie?- zapytałam ponownie. On jednak uśmiechnął się tylko i zmienił temat:
- Idziesz do domu?
- Tak- odpowiedziałam krótko.
- Ja też…- powiedział patrząc przed siebie.
Staliśmy tak chwilę w zupełnym milczeniu. Już miałam się pożegnać i odejść, gdy Akira ponownie się odezwał:
- To co? Idziemy razem? Jak za dawnych lat?
Zgłupiałam i popatrzyłam na niego jakby spadł z księżyca. Chyba się speszył po od razu zaczął się tłumaczyć:
- Znaczy jak wolisz iść sama to ja…
- Nie no co Ty!- przerwałam mu szybko- Zaskoczyłeś mnie tylko.
- Czym?- zapytał zaskoczony.
- Nie spodziewałam się, że wciąż mnie pamiętasz…
- Panienki od latawca nie da się tak łatwo zapomnieć- powiedział wesoło po czym ruszył w kierunku naszego osiedla. No a ja za nim ;P


25 VI


Kochany pamiętniku!
Mogę się cieszyć wolnością przez następne trzy tygodnie!!!!
Ojciec Eizo zabiera go w podróż służbową do Europy! Eizo dzisiaj mi o tym powiedział. Cieszę się bo w końcu będę mieć czas na moje własne sprawy… Kto wie, może nawet znajdę jakąś pracę dorywczą aby pomóc rodzicom?
Czas pokarze…
Eizo obiecał mi również załatwić wyjazd dla rodziców i Kaori, do najlepszego szpitala na całym świecie. Jest taki podobno w Stanach Zjednoczonych. Gdy zapytałam go dlaczego ja nie mogę jechać z nimi odparł, że mam zostać w Japonii na wypadek jego wcześniejszego powrotu… Prawie pół roku bez najbliżej rodziny… Hanako jest zawiedziona, ale życie Kaori jest dla niej równie ważne jak dla mnie. Razem z Junzo przystaną na wszystko byle by tylko ją ocalić… Rodzicom powiedziałam, że decyzja o moim pozostaniu tutaj jest moim pomysłem… Że ktoś musi zaglądać do mieszkania i w ogóle… Uwierzyli…
Jeśli się uda…
Co ja plotę!!
Musi się udać!!!
Więc: gdy już się uda, muszę pogodzić się z jedną najcięższą rzeczą… Będę tęsknić za Kaori..
Mój niby chłopak wyjeżdża jutro rano… Dziś spotykam się z nim po raz ostatni… A potem… Niech się dzieje co chce!!!! ;)

 Pamiętniczku!
Już po wszystkim… Właśnie wróciłam ze spotkania z Eizo… Był jakiś inny… Jakby smutny i nieobecny… Najdziwniejsze jest jednak to w jaki sposób mnie pożegnał… Staliśmy na rozstaju dróżek parkowych- jedna prowadziła w kierunku mojego domu a druga do restauracji, w której Eizo miał spotkać się z ojcem i jego współpracownikami…
Staliśmy więc w zupełnej ciszy… Już miałam mu powiedzieć coś w stylu „Powodzenia Eizo” i odejść, gdy on po prostu podszedł do mnie i objął dłońmi moją twarz. W jego oczach widziałam ból i cierpienie. Mimo, iż wyrządził mi wiele krzywd w tak krótkim czasie, zrobiło mi się go żal…
- Czekaj na mnie Ayako… Proszę….- powiedział i zbliżył swoją twarz do mojej. Już po kilku sekundach czułam jego ciepłe wargi na moich. Pocałunek był delikatny i krótki. Zupełnie jakby wiedział, że wcale go nie chciałam….
- Powodzenia Eizo. Mam nadzieję, że szczęśliwie odbędziesz swoją podróż.- powiedziałam pierwsze co wpadło mi do głowy.
Chłopak spojrzał na mnie zawiedzionym wzrokiem. Na pewno nie takiego pożegnania oczekiwał.
- Jesteś moja Ayako. Pamiętaj o tym w każdej sekundzie swojego życia.- powiedział i odwrócił się ruszając w swoją stronę. Oburzona chciałam krzyknąć za nim jakieś niepochlebne słowo. On jednak odwrócił się nagle i powiedział dobitnie, z dziwnym uśmiechem na ustach- Zrób to dla swojej siostrzyczki Ayako. Zrób to dla niej…

Krew zagotowała się w moich żyłach. Nie mogłam nic na to poradzić. On miał rację. Byłam jego własnością… Do końca moich dni…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz